2011.10.17
O słoniu muzykancie
Był raz sobie mały słoń,
Który na trąbie swej lubił granie,
Bo o karierze marzył wciąż,
Wierząc, że sławny kiedyś zostanie.
Chciał występować na arenie
I w cyrku jakimś bawić dzieci,
Wzbudzając uśmiech, zadowolenie
I podróżować wciąż po świecie.
Ledwie więc wstawał słoń, od rana,
Zamiast kakao pić na śniadanie,
Które przygotowała mama,
On się zabierał za granie.
„Tru, tu, tu, tra ta, ta”-
Słychać wciąż ze wszystkich stron,
Słoń na trąbie swojej gra,
Aż się trzęsie cały dom.
Mama do szkoły syna wysyła,
Żeby się lepiej nauczył liczyć
I żeby trąba z niego nie była,
Lecz on na trąbie swej wolał ćwiczyć.
Nie chciał się bawić z dziećmi piłką,
Tylko w swą trąbę dmucha ciągle,
Aż mu z wysiłku właśnie przed chwilką
Na trąbie zrobiły się bąble.
Mama zabrała go do lekarza,
Żeby jej synka zbadał,
Wszak to nie często się zdarza.
Musi być jakaś rada.
Lekarz diagnozę postawił złą,
Wyliczył co do joty,
Związane z jego ciągłą grą,
Wszystkie zdrowotne kłopoty:
Kręgosłup krzywy, w uchu szumi,
Na trąbie bąble, gardło czerwone,
Na jednej nodze stać nie umie,
Bo się przewraca na druga stronę.
Wrócił do domu słonik smutny,
Z powodu tego badania,
Bo ma przez tydzień absolutny
Na trąbie swojej zakaz grania.
A po tygodniu odrobinkę
Może próbować znowu grać,
Ale codziennie tylko godzinkę.
Mama ma o to sumiennie dbać.
Zaczął więc ćwiczyć słoń gimnastykę,
Bo w końcu zdał sobie z tego sprawę,
Że jeśli zostać chce muzykiem,
Musi mieć prostą postawę.
Poszedł do szkoły uczyć się nut,
Liczyć, dodawać, czytać, śpiewać,
To też się kiedyś przyda mu,
Muzykom również nauki trzeba.
Gdy go po latach kiedyś spotkacie,
Gdzieś w jakimś cyrku, czy filharmonii,
Na pewno po tym go poznacie:
Na jednej nodze się wam ukłoni.
Fojerman
|