Stanisław Neblik - Fojerman Godej, czytej a pisz po ślonsku
 
Ô mie
Piyrszo strona
Napisz do mie - kontakt 
Linki
Fraszki a powiedzynia
Velorex
Radzijów, Rybnik
Fraszki a powiedzynia II
Fraszki a powiedzynia III
Opowiadania
Fraszki a powiedzynia IV
Tłōmaczynia
Fraszki a ppwiedzynia V
Zwyrtki
Szpacyjka
Dlo dziecek
Tłōmaczynia II
Zwyrtki II
Dlo dziecek II
Zwyrtki III
O Tigrze we fligrze
Dlo dziecek III
Slónsk downiyj
Slónsk dzisiej
Ślónsk dzisiej II
Limeryki
Śpiywki ślónski
Limeryki II
Prziroda
Limeryki III
Ślabiczka
Wiersze roztomańte
Limeryki IV
Ślabiczka II
Wiersze roztomańte II
Limeryki V
Wiersze roztomańte III
O Fojermanie
O kocie w samolocie
Po polsku - dla dzieci
Po polsku - różne
Po polsku - dla dzieci II
Po polsku - dla dzieci III
Po polsku - różne II
To już było (archiwum)
Podziel sie sobom
Bruksela
Kiczka
Strasburg 2019
Gōrnoślōnsko Tragedyjo
Grabowina, moji gniozdo
Inksi ô nas
 


Licznik

o2u.pl - darmowe liczniki

Ksiónżka gości

 

Nowości i zmiany

Mojmir Stransky (29.06.1924 - 13.06.2011)
 
 

Mojmira Strasnsky'ego spotkałem tylko raz w życiu. Było to 29.sierpnia 2009 roku w Blansku na zlocie Velorexa. Zlot był jednodniowy, w niedzielę, jak zawsze na zakończenie 10-dniowego cundru. My przyjechaliśmy w sobote wieczorem do hotelu, Zlot rozpoczynał się o godz 9.00, więc pierwsze Velorexy zaczęły się zjeżdżać ok. 8:00. Mając trochę czasu spacerowalismy po placu. Naraz moją uwagę zwróciło dwóch panów o siwych włosach, jeden młodszy, a drugi starszy. Ja juz chyba tego pana gdzieś widziałem. No tak: przeciez to jest pan Stransky. Po upewnieniu się u kolegi postanowiłem poprosić o zgodę na wspólne zdjęcie. Okazało się, że nie było z tym najmniejszych problemów. Porozmawialiśmy chwilę, p. Mojmir pytał skąd jestem, jak zainterwesowałem się Velorexem. Narzekał p.Stransky na komunę, że robiła sztuczne bariery i nie możemy się dogadać. Tłumaczem był bratanek p. Mojmira, a syn Frantiska, też Frantisek. Pan Mojmir przekazał mi swoją wizytówkę, materiały o laminatach. Do dzisiaj żałuję, że nie poprosiłem o autograf. Od tego czasu kilkakrotnie w czasie zlotów rozglądałem sie jeszcze za p. Mojmirem, ale już nigdy go nie spotkałem, az do wczoraj, kiedy to przyszło nam pozegnac go po raz ostatni. Dopiero dzisiaj czytając zyciorys Mojmira Stransky'ego dowiedziałem się o nim ciekawych rzeczy. Nie znam zbyt dobrze j.czeskiego, ale postanowiłem przetłumaczyć ten tekst w miarę możliwości. Może kogoś to zainteresuje, bo był to naprawdę WIELKI CZŁOWIEK, o czym dowiedziałem się dopiero teraz.

Mojmir Stransky(z lewej), jego bratanek, Franciszek( z prawej) 
 
Ivo Fajman wręcza Mojmirowi Stransky'emu prezent na 85 urodziny (2009)
 
 
W miejscowości Ceska Trebova odbył się dzisiaj ( 16.06.2011) pogrzeb śp.Mojmira Stransky'ego. W pogrzebie, obok najbliższej rodziny, przyjaciół i znajomych, udział wzięła liczna grupa miłośników Velorexa z Czech, Słowacji, Węgier i Polski. W imieniu kolegów z Polski złozyliśmy wiązankę kwiatów oraz zapaliliśmy znicz na grobie zmarłego. Po uroczystościach pogrzebowych cała kolumna Velorexów i samochodów przeniosła się kilka kilometrów dalej, w miejsce, gdzie 23.01.1954 roku miał miesce śmiertelny wypadek Velorexem brata p. Mojmira - Frantiska Stransky'ego. W miejscu tym planowano odsłonić tablicę pamiątkową, w najblizsza niedzielę , w czasie zlotu Velorexa w Solnicy. W uroczystym odsłonięciu tablicy udział miał wziąść p. Mojmir Stransky, ale życie napisalo inny scenariusz i tablica została odsłonięta dzisiaj, bezpośrednio po pogrzebie p.Mojmira. Uroczystego odsłonięcia tablicy dolonali: córka Frantiska - Oldriska oraz syn Frantisek. W późniejszym czasie postaram się zamieścić jakieś fotki z uroczystości.
 
Msza św za dusze zmarłego śp. Mojmira Stransky'ego w kościele pw św Jakuba w Ceske Trebowe 
 
Velorexy oddają hołd swojemu "ojcu"
Grób śp.Mojmira Stransky'ego
 
Pomnik Frantiska Stransky'ego w miejscu jego tragicznego wypadku odsłaniają jego dzieci - Oldriska i Frantisek
 
Mojmir Stransky – czeskotrzebowski wynalazca i konstruktor

Tekst zaczerpnięty ze strony: http://www.zpravodaj.ceskatrebova.cz/7_04web/Stransky_zivotopis.htm

Tłumaczenie moje. Z góry przepraszam za jakość tłumaczenia i ew. błędy w tłumaczeniu. Będzie to taka polsko-czeska mieszanka. Ja nie znam j.czeskiego, jedynie zaczynam trochę rozumieć, ale myślę, że postać Mojmira Stransky'ego jest na tyle ciekawa, że warto spróbować o nim napisać, pomimo tych trudności. Tekst był pisany w roku 2004, z okazji 80-tych urodzin Mojmira Stranskyego, więc nie obejmuje ostatnich lat życia.



Mojmir urodził się 29 czerwca 1924 w Czeskiej Trzebowej (Ceska Trebova), dzielnica Parnik (ul.Benatky 34), jako najmłodszy z trójki dzieci małżeństwa Stranskych. Jego ojciec, Franciszek z Ceske Trebovy, był kolejarzem, maszynistą. Po wypadku, w okresie po I wojnie światowej stracił prawą nogę pod kolanem, musiał pracować w biurze płac, gdzie wypłacał wypłaty maszynistom. Renty nie dostał,ponieważ wypadek miał miejsce poza godzinami pracy. Matka, Bohumila, z domu Bytnerova , zajmowała się domem i gospodarstwem, pochodziła z Červenky koło Litovla na Hané.


Już jako dziecku był Mojmirowi wzorem jego starszy brat, Franciszek(1914), ale i z siostrą, Jirinou(1918), dobrze się rozumieli. Kiedy skończył szkołę podstawową matka przekonywała go, żeby poszedł do technikum i został (kierowcą?). Brat przekonał go słowami: lepiej być wyuczonym manualnie, niż studiować. Zaczął więc uczyć się jako automechanik w Ceske Trebove, w prywatnym zakładzie Josefa Sovy, który poza Mojmirem przyjął jeszcze dwóch innych uczniów. Już po dwóch latach nauki wziął udział w wystawie inżynierskiej, gdzie przedstawił dzieło „żaglówka”. W tym roku konkurs wygrało dwóch uczniów, a jednym z nich był Mojmir, dla którego oznaczało to otrzymanie świadectwa czeladniczego. Jeszcze przez rok miał się uczyć, ale z praktyki odszedł (uciekł). Poszedł pracować do brata, do warsztatu Velo-Moto-Sport, gdzie w wolnych chwilach zaczęli pracować nad konstrukcją różnych pojazdów .


Pod koniec wojny został skierowany do pracy przymusowej w Kerchaticich (12 km od Ceske Trebowe, w powiecie Usti nad Orlici), Pracował przy montażu silników samolotowych BMW do samolotu FockeWulf, później jako kierownik stacjo doświadczalnej, gdzie był próbny montaż do samolotów. W tym czasie poznał już córkę rolnika Krcmare, burmistrza miasta Mostek, śliczną Oldriskę.Parę miesięcy przed zakończeniem wojny odszedł z zakładów lotniczych do fabrykanta Josefa Starmana z Ceske Trebove, gdzie pracował przy urządzeniach chłodniczych. Został przydzielony do zespołu, który pracował nad rozwojem technik chłodniczych.


Za namową brata z końcem 1945 roku przedstawił się rodzicom i poprosił o rękę śliczną Oldriske i w dniu 8 stycznia wzięli ślub.Przez miesiąc żyli wspólnie z rodzicami, a później wyprowadzili się na górne piętro nad warsztatem w Parniku.Jeszcze w tym samym roku, 16 listopada urodziła się im córka Jirina. Potem musiał Mojmir iść na dwa lata do wojska do Czeskich Budziejowic (później i do Pilzna), gdzie był kierowcą autobusu. Rodzinę wyżywić pomagał mu na szczęście ojciec żony. W tym czasie na rynku pokazała się korzenka, a ponieważ w wojsku miał do niej dostęp, przemycił kilka metrów do domu. Uszyto z niej poszycie do pierwszego pojazdu dla inwalidy, fryzjera.


Po powrocie z wojska zabrali się do produkcji pojazdów. Brat, który był już w tym czasie politycznie prześladowany i nie miał wielkich chęci do produkcji, zostawił inicjatywę Mojmirowi.

W tym czasie min. 5 lutego 1950 urodził się syn Mojmir, a 11 lipca 1951 córka Miroslava. Czasy nie sprzyjały prywatnym przedsiębiorcom, więc bracia byli zmuszeni wstąpić do związku inwalidów, żeby mogli kontynuować produkcję pojazdów. Z tego powodu zmuszeni byli przenieść produkcję do miasta Solnice. Mojmir jednak dalej mieszkał z rodziną w Ceske Trebove, a do Solnicy w w Orlickych horach dojeżdżli z bratem swoimi trójkołowcami. Produkcja trójkołowców powlekanych korzenką się wspaniale rozwijała.


Rok 954 nie zaczął się jednak szczęśliwie. Na początku stycznia zmarł ojciec, a 23 stycznia w sobotę, wypadek swoim pojazdem miał Frantisek( zmarł 25.01.1954 w szpitalu). Mojmir postanowił, że nie możedłużej zostawiać rodziny samej w domu i wspólnie z trzema kolegami( Josef Štarman – były fabrykant, Josef Vanous a Vaclav Skerík, pózniej dołączył Hanzl) otworzyli w Ceske Trebove warsztat produkcji częśći dla zakładów w Solnicy. To jednak było cierniem w oku dla niektóych urzędników, władzy. Najwyraźniej bano się, że Mojmir chce zamknąc zakład w Solnicy, więc przyłożono mu nóż do gardła: albo wstąpi do KSC, albo musi odejść. W tym roku urodziło się mu jeszcze czwarte dziecko, 29 października 1954, córka Oldriska.. Mojmir wolał dobrowolnie odejść z zakładu z powodu przekonań religijnych. Rolę odegrała tutaj także groźba dalszych prześladowań rodziny


W Ceske Trebove został więc wtedy założycielem nowego zespołu (potem zyskali nazwę Orlik), gdzie przeniósł się z kolegami z warsztatu. Ich siedzibą były zabudowania byłej kotłowni i gospody U Rudolfu. Zaczęli produkować wagi piekarnicze i wyroby ślusarskie. Liczba pracowników szybko rosła i niedługo doszła do 25, w dużej części inwalidów. W tym czasie przyszła decyzja KNV Pardubice o przejęciu zakładu, przez zakład inwalidów w Chocni. Kiedy p. Starman wpadł na pomysł, że mogli by produkować kompresory, Mojmir odrzekł mu: ja chcę produkować pojazdy trzykołowe, jak już zaczniemy produkować coś innego, to na trzykołowce nie będzie czasu. Jednak zaczęło dochodzić do różnicy zdań, więc Mojmir odszedł z zespołu. Wyremontował stary warsztat na Parniku przy Sretkowej wili, a pod przykrywką Towarzystwa naukowego, którego stał się członkiem rozpoczął swoją własną działalność.


Najpierw zaczął od produkcji obręczy kół (miał dostęp do blachy za darmo, jako odpadu), na Velorex 250. Potem uzyskał zlecenie na wykonanie podnośnika do Velorexa, który to opatentował i ciągle rozmyślał, co dalej. Śledził prasę i pomyślał sobie, że żadna fabryka nie robi nic dla inwalidów z niedowładem kończyn i pomyślał, że mógłby wykonać ręczne sterowanie dla osób niepełnosprawnych. Z doświadczeń swojego ojca wiedział, jak czują się osoby niepełnosprawne. Pierwsza umowa była na ręczne sterowanie Renault 4CV, za którą uzyskał 1260 Kcs. Opatentował swój pomysł i zaczęły przychodzić dalsze zamówienia. Ręczne sterowanie pokazał i na Targach Brneńskich. Z biegiem czasu kandydatów do ręcznego sterowania było coraz więcej, nawet i z zagranicy. Wielkie zainteresowanie było reżimowi nie w smak, został więc zmuszony do przejścia ze wszystkimi urządzeniami do zespołu Orlika. Mojmir myślał, że będzie dalej pracował nad ulepszeniem ręcznego sterowani, ale gdy tylko przekazał całą dokumentację, dostał zakaz wstępu do zakładu. Mojmir jednak nie uląkł się, mimo porad otoczenia, i postanowił oddać sprawę do sądu.

Ku zaskoczeniu, w sądzie wygrał i uzyskał odszkodowanie 20 000 Kcs (jednak 10 000 musiał oddać autorowi wykresów technicznych). Wielce cieszyło go, kiedy sędzia po zakończeniu procesu sądowego powiedział: to jest pierwszy przypadek, kiedy obywatel wygrał z sektorem socjalistycznym.


Jednakże, ponieważ stracił pracę, musiał znaleźć prace inną Przypomniał sobie, że kiedyś chciał robić nadwozia z tworzyw sztucznych. Na dorocznym spotkaniu Towarzystwa naukowego zapytał głównego inżyniera , czy mógłby pracować w Kovoně Karviná , przy produkcji laminatu, żeby się tego nauczyć. Inżynier zgodził się, ale pod warunkiem, ze będzie tam pracował za darmo, na co Mojmir przystał. Żonie dał zaoszczędzone pieniądze na miesiąc z góry, a żeby nie musieć być w Kovone dwa miesiące, pracował na dwie zmiany. Praca z żywicą bardzo mu się podobała, a głównie tam obserwował, jak się produkuje sportowe karoserie dla Karosy Vysoke Myto. Zgodzono się, że może zabierac do domu wszystkie uszkodzone produkty laminatowe, tak więc zwiózł Velorexem wiele wózków bocznych do motocykli, które potem naprawiał i sprzedawał, żeby móc zarobić na życie.

W Kovone znalazł kilku zapaleńców, którzy zgodzili się wspólnymi siłami wyprodukować laminatowe karoserie do pojazdów, pod warunkiem, że każdy z nich otrzyma jeden taki pojazd. W czasach, gdy pracowano nad karoserią dla pojazdu, w głowie chodziło mu, żeby zbudować pojazd dla inwalidów. Zbudował taki pojazd, zawiózł uroczyście do Pragi i przekazał zamawiającej, która była bardzo zadowolona, że może teraz poruszać się samodzielnie, bez niczyjej pomocy. Wykonał więc 5 dalszych takich pojazdów i oddał je do Kladrub .Jednakże nie za wszystkie mu tam zapłacili.


W tym czasie były już gotowe nadwozia dla 5 pojazdów, musiał więc zacząć wytwarzać podwozia. Aby pojazd nie był zbyt długi, silnik był częściowo postawiony do pionu. Wg wzoru pojazdu BMW Isetta miał pojazd 2 koła z tyłu, blisko siebie, ( wyglądał jak trzykołowiec), co pozwalało wykluczyć dyferencjał. Pojazd miał doskonałą geometrią, tak że i przy większych szybkościach można było puścić kierownicę, a pojazd Super Laminat doskonale trzymał się drogi. Zainteresowanie przemysłu motoryzacyjnego oraz coraz większe doświadczenie z laminatami spowodowały, ze postanowił zająć się tez osłonami do motocykli z żywicy. Wiedział, że blaszane osłony są ciężkie i hałaśliwe, zaczął więc produkować osłony laminatowe, mające chronić kierowcę przed niepogodą oraz upadkami. Pomysł swój opatentował.


Pojazd Super Laminat (łącznie z ręcznym sterowaniem) oraz laminatowe osłony na motocykl były w tym roku (2004) prezentowane na Targach Brneńskich w pawilonie Z


Na laminatowe owiewki do motocykli było wiele zamówień, naciski polityczne nie pozwoliły wszak na ich produkcję w warunkach domowych. Mojmir musiał znowu iść do zakładu w Pardubicach. Z nimi się wszak nie dogadał i osłony produkował w domu. Jeden prototyp dał służbie bezpieczeństwa, która obiecała zapłacić za patent. Niestety, do gry wstąpił Vertex Litomyśł, który wzór skopiował i sam opatentował. Kiedy Mojmir zgłosił, że jest to naruszenie ustawy o patentach, pokazali mu, ze są małe różnice w stosunku, do jego wzoru, a jego patentu nie uznali.


Nie było wyjścia, sytuacja zmusiła go znowu do działania, i tak pierwszy raz w życiu zatrudnił się w zakładzie państwowym – w Strojtexu vČeské Třebové pracował jakiś czas jako szlifierz. Był rok 1968, a dla Mojmira oznaczał się tym, że mógł swobodnie pracować z laminatem. Koledzy nazywali go „pan Laminat”. Z laminatu wymyślił uchwyt pistoletu do konserwacji bawełny. W tym czasie, gdy firmy miały większą swobodę działania, poszedł Mojmir do dyrektora, a ten powiedział mu, że jeżeli będzie odprowadzał 20 % podatku, to może pracować we własnym warsztacie. Dostał jeszcze do dyspozycji 3-4 pracowników. Wyprodukował laminatowe nadwozie na wózek akumulatorowy i nagle przyszło zamówienie na 20 sztuk. Był podekscytowany, oznaczało to przypływ gotówki, więc zabrali się do pracy. To dało mu dobrą pozycję w firmie, bo przynosiło zyski. Zainteresował się termoplastyką. Widział w tym wygodę, że jednym wydmuchnięciem powstanie gotowy produkt i zniknie potrzeba długotrwałego szkolenia. Z zaoszczędzonych pieniędzy kupił stare, używane maszyny z innych fabryk. Ponieważ nie miał hal fabrycznych, dał maszyny pracownikom do domu. Odpadały mu tez sprawy socjalne dla pracowników.


Mając możliwości produkcji termoplastycznych zaczął wychodzić do świata. Ostrava, Vsetin( tam produkował pierścienie do torebek), i Fatra Napajedla – tam przyszedł mu do głowy pomysł produkcji wentyli do wyrobów nadmuchiwanych. Tego wtedy nikt nie potrafił. Według swojego patentu zamówił u swojego znajomego formę, a wyprodukował ich wielkie ilości.

Ciśnienie polityczne zmusiło go znowu zakończyć rozkręconą produkcję. Co więcej, nigdzie nie chcieli go przyjąć. Stale pociągała go produkcja włókna szklanego, a dochodowym interesem był Vertex Litomyśl. Niestety, nie nadążał już za tempem rozwoju w tym kierunku, więc przeniósł się do instytutu badania bawełny w Usti nad Orlici, gdzie pracował jako autor-mechanik nad projektami racjonalizatorskimi i patentami. Było to trzy lata przed emeryturą. Mojmir jednak lubił swobodę w pracy i nie chciał zostać dłużej, niż musiał. Odszedł w 1984 roku. W tym czasie zmieniło się prawo dotyczące wsparcia małych elektrowni wodnych i Mojmir skorzystał z okazji. Kupił jedną zdewastowaną w miejscowości Dolni Lhota koło Blanska, pięć lat ją remontował i obecnie sprzedaje prąd do miejskiej sieci energetycznej.


Mojmir nawet obecnie, pomimo osiemdziesiątki, nie zakłada rąk i to nawet po odejściu na zawsze żony Oldriski (2004) . Nadal zainteresowany jest produkcją pojazdów dla inwalidów i zajmuje się rozwojem przetwórstwa odpadów z tworzyw sztucznych (butelki PET). Z powodu swojej przedsiębiorczości zasługuje na to, żeby był co najmniej dwadzieścia lat młodszy.
 
Fojerman
 
 
Copyright (c)2009-2024 {Stanisław Neblik - Fojerman}